czwartek, 5 września 2013

Rozdział 9

~ Daphne POV ~

Nie mogłam skupić się na zajęciach. Zazwyczaj jedna z najlepszych, a dziś ? Nie znałam odpowiedzi na żadne pytanie zadawane przez profesora. Po mojej głowie krążyły setki pytań bez odpowiedzi. Ocknęłam się przez głośny dźwięk dzwonka. Wyszłam z sali i ruszyłam w kierunku biblioteki.
- Kurwa, dziewczyno ogarnij się ! - poczułam jak ktoś uderza mnie w bok.
Potrząsnęłam głową i spojrzałam w stronę tej osoby, to Roxy.
- Daj mi spokój. - burknęłam.
- Powiedz mi co jest grane ? Nawet nie zgłosiłaś się do odegrania roli sądowej, a wiem doskonale, że kochasz takiego typu scenki. - zatrzymała mnie mocnym chwytem za ramiona. Jak na dziewczynę była na serio silna.
- Rox ! - krzyknęłam wyrywając się z jej objęć - Nie było mnie wczoraj na zajęciach, chcę to nadrobić. Idę do biblioteki, spotkamy się w weekend. - westchnęłam i ruszyłam w przeciwnym kierunku niż moja przyjaciółka.
Wyszłam z budynku szkoły i udałam się do biblioteki miejskiej. Sądziłam, że tam na pewno znajdę dużo więcej informacji, których szukam, no i mam tam założoną kartę biblioteczną, więc mogę wypożyczyć potrzebne książki. Wyszłam do starego budynku i zobaczyłam staruszkę siedząca przy biurku. Tak to bibliotekarka. Podeszłam do regału nr. 1 i zaczęłam przeglądać książki. Oczywiście nie myliłam się. Znalazłam dziesiątki książek, które mogłyby pomóc mi w nadrobieniu tematu i przygotowaniu do egzaminów. Usiadałam przy dużym stole i wzięłam się za czytanie i robienie notatek. Wiecie, co było najdziwniejsze ? To, ze czułam się jakoś dziwnie samotnie. Nigdy, powtarzam nigdy, nie czułam się samotna. No cóż, ale jeszcze niedawno był zawsze przy mnie Liam, zawsze mogłam zawsze liczyć na Roxy, a teraz ? Wszystko się zepsuło - Wszystko ! To właśnie ten moment kiedy to niemiłe wspomnienia wracają.

- Kocham cię, Daphne. - wyszeptał do mojego ucha uwodzicielskim głosek. 
- Liam.. - złączyłam nasze usta przez co poczułam motyle w brzuchu. - Kocham cię. - wyszeptałam w jego miękkie wargi. 
Chłopak nachylał się nade mną do tego stopnia, że już po chwili oparłam plecy o łóżko. Liam delikatnie wgniótł mnie w materac przez co jęknęłam cicho w jego usta. Sięgnęłam pod jego luźną koszulkę i przejechałam dłonią po idealnie wyrzeźbionym brzuchu i torsie. Chłopak zjechał z pocałunkiem na mój obojczyk wodząc jednocześnie rękoma po moich biodrach i tali. Pociągnął za rogi mojej koszulki zaciągając ją ze mnie i składając pocałunek na moim brzuchu......
.
.
.
Po chwili dostałam sms'a od Liama, którego nigdy w życiu bym się nie spodziewała : "To był cudowny rok, ale niestety stracony. To koniec!" Ręce zaczęły mi się trząść, a do oczu napływały łzy.....

Zdenerwowana i rozkojarzona wybiegłam z biblioteki. Czemu mi się to przypomniało ? Nasza wspólnie spędzona noc.. rozstanie. czemu ? Zsunęłam sie bezwładnie po chłodnej ścianie budynku i włożyłam twarz w dłonie. Co sprawiało, że tak kochałam, a jednocześnie nienawidziłam jednej i tej samem osoby - Liama. Resztkami sił powstrzymałam słone łzy i podniosłam się na równe nogi. Moje źrenice rozszerzyły się gdy przed sobą zobaczyła smukłą i wysoka sylwetkę Justina. 
- Co ty tu robisz ? - założyłam ręce na piersi.
- Martwiłem się. Wiesz która jest godzina ? - zrobił zabawna minę surowego rodzica. Spojrzałam na zegarek, który miałam na lewym nadgarstku - 18:56. Mówiłam mu chyba, że późno wrócę, tak ? Co on się tak o mnie martwił, nie miałam pięciu lat !
- Wsiadaj ! - otworzył drzwi od strony pasażera i niemalże rozkazał.
Podeszłam bliżej i wsiadłam do samochodu. Miałam tego powody, a mianowicie: było mi chłodno, czułam zmęczenie i byłam głodna, bo zupełnie nic nie jadłam.
Gdy Justin zaparkował pod moim domem i szedł za mną w kierunku mieszkanie, przecież nie mogłam zamknąć mu drzwi przed nosem. Tyle już dla mnie zrobił, więc gdy wszedł za mną do domu nie mogłam go wyrzucić, normalne.
- Idź odpocznij, a ja przygotuję ci kolację. - czy on czytał w moich myślach ? A po drugie, to powinnam pozwolić, żeby niemal obcy facet rządził się w mojej kuchni ? Ohh co ja gadam.. Justin nie był mi obcy, czułam jakbym znała go całe życie, to chyba znak, że mogę mu zaufać, nie mylę się ? Zanim się zorientowałam Justin już podszedł do mnie z talerzem, na którym było kilka omletów, skąd on wiedziała, że je kocham ? Mój żołądek, aż prosił się o jedzenie więc pochłaniałam omleta za omletem w mgnieniu oka. Po chwili chłopak przyniósł dwa kubki z herbatą i oparł się plecami o kanapę wręczając mi jeden z nich. Odebrałam od niego kubek i oparłam głowę o jego ramię.
- Przepraszam, znowu.- wyszeptałam niepewnie. - Widzisz.. sama już nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony jesteś mi obcy, a z drugiej mam wrażenie, że mogłabym zrobić z tobą wszystko. - chwila, czy ja się właśnie przed nim otworzyłam ? Po co ja to robię, to nie wiem..
- Wszystko? - Justin lekko odsunął moją głowę na bok, a następnie uniósł mój podbródek dwoma palcami sprawiając, że musiałam patrzeć w jego oczy.
- Może nie dosłownie. - poczułam jak się rumienię. Spuściłam lekko wzrok mrużąc oczy, a gdy ponownie chciałam zatopić wzrok w jego twarzy Justin przysunął mnie bliżej siebie i złączył nasze usta. Delikatnie rozchyliłam wargi dając mu swobodny dostęp, a chłopak pięknie to wykorzystał. Odruchowo owinęłam ręce wokół jego szyi, a Justin wplótł dłoń w moje włosy. Nie wiem dlaczego, ale chciałam, żeby nigdy nie przestawał. Gdy tylko ta myśl przeszła mi przez głowę Justin odsunął się ode mnie powoli.
- W końcu to ja mam powód, żeby cię przeprosić. - masował mój policzek.
Przygryzłam lekko wargę rozkoszując się jego głosem. Ciągle zadając sobie jedno pytanie: Co sprawia, że przy nim się czuję zupełnie inaczej, niż przy reszcie mężczyzn ?

__________________________________________________________________
Ta-da ! Obiecałam rozdziała na początku i proszę bardzo.. zawszę dotrzymuję obietnic :)
Może nie jest genialny czy coś, ale przynajmniej sie starałam.. Dziękuję, Angie xx